Gotowanie łańcucha, czy zgrabna buteleczka? 50 lat cichych napędów w pigułce
Od zawsze w moim życiu obecne były rowery, jednak nie od zawsze posiadałem wiedzę o ich odpowiedniej eksploatacji 🙂
Mając 13 lat i nie będąc jeszcze świadomym tego, że świat wymyślił coś takiego jak smar do łańcucha, zauważyłem zależność – napęd w moim rowerze, który dziadek załatwił z odzysku, wydawał okropne dźwięki kiedy był suchy, dlatego idąc na rower nalewałem całą butelkę wody, polewałem napęd a butle chowałem w krzaczku obok bloku. Gdy napęd zaczynał rzęzić, wracałem pod blok i od nowa polewanie, a później jazda.
Teraz na szczęście świadomość jest większa, choć w dalszym ciągu jadąc na weekendzie przez bulwary w dużych miastach, można usłyszeć akompaniament suchych napędów przeplatany z przeskakującymi biegami.
Jak więc wyglądało smarowanie łańcucha zanim pojawił się Rohloff, Finish Line czy współcześnie używane smary woskowe?
Co ma wspólnego smalec z rowerem?
Otóż okazuje się, że wiele
Lata powojenne, czyli wczesne lata 50′ oraz 60′ to czas, w którym zwiększyła się przede wszystkim dostępność rowerów dla szerszych grup społecznych jak i produkcja rowerów, która mogła rozwinąć się
po wielu latach dominacji wojskowego sprzętu.
Rowery z tamtego okresu były prostymi konstrukcjami, wyglądały co prawda podobnie do obecnej formy roweru, którą znamy, jednak cechowały się odpornymi rozwiązaniami takimi jak napęd jednobiegowy oparty o jednorzędowy wolnobieg oraz przede wszystkim wymierający już system hamowania 'w pedałach’.
Słusznie zauważyć można, że łańcuch rowerowy od zawsze pełnił kluczową rolę budowy roweru i jak na razie odpowiada za praktycznie wszystkie napędowe rozwiązania stosowane również we współczesnych rowerach.